Pogodnych świąt dla Wszystkich zaglądających bo u mnie koci szpital.
Tutuś wrócił po 2 dniach poturbowany i pokaleczony. Leżakuje w szufladzie pod łóżkiem i na szczęście 6 dzień po wypadku ,leczenia więc już wychodzi na pokój - jeszcze jeden zastrzyk we wtorek. Ciągnął tylnymi nóżkami i jak się wskrabał na taras w takim stanie nie mam pojęcia bo przez 2 godziny nim przyszła opiekunka by iść z nim do lekarza- to go z moich ramion odkleić nie mogłam tak się we mnie wtulił i płakał.

Bałam się, że to kręgosłup ale to jedynie zdarta skórka z tylnej łapetki od łokietka po stopke i dlatego byłam upaprana krwią, -na główce z boku też miał krwawe plamy - i solidne poturbowanie jak określił lekarz. Zabezpieczenie rany,codzienne zastrzyki i pan dziwił się dlaczego moje koty takie grzeczne i łagodne że pozwalają mimo bólu na badania itd. W końcu opieka weterynaryjna stała u tego a nie innego lekarza to się wzajemnie znają. U mnie w domu cisza,spokój - prócz tego,że samodzielny remont trwa od końca listopada bo po tylu latach należał się - stały rytm dnia bez zagrożeń to jakie mają być te moje futrzane dzieciaki? Dzisiaj już Tutuś skorzystał z wc, tymczasowa kuweta powędrowała do likwidacji. Tyłeczek jeszcze nieco pijany i nie trzyma pionu, nóżka chyba tak nie boli bo próbuje na niej stawać chociaż dość chybotliwie ale szedł i wołał jeśśśćććć.Głodny kotek na śniadanko dostał mięsko z piersi kurczaczka...musiałam pilnować bo kolejka do zawartości tego talerzyka była spora.